Czy istnieje coś takiego jak właściwy moment aby odczuwać szczęście?
Zapewne odpowiadasz sobie - "Oczywiście, że nie."
Ale ile razy mówiłeś sobie, że jakbyś to miał, tamto dostał, tutaj był - to byłbyś szczęśliwy, albo najszczęśliwszy pod Słońcem?
Więc jak jest z tym szczęściem i korzystaniem z niego w życiu codziennym?
Czy przysługuje mi naturalne prawo do odczuwania radości kiedy idę ulicą, kiedy jem obiad, kiedy rozmawiam ze znajomym, czy po prostu kiedy budzę się rano???
Dlaczego tak niewielu z nas jest świadoma tego, że do bycia szczęśliwym jedyne czego potrzebujemy to MY SAMI - więc po co tracić kolejny dzień, kolejną minutę na narzekanie i smutek, na codzienność, która jest taka jak wczoraj?
Uśmiechnij się! Teraz!
Tak proszę, żebyś wyszczerzył zęby do własnego monitora! ;)
Głupio Ci?
Przecież nikt Cię nie widzi! a nawet jeśli to też się uśmiechnie i już na świecie jest o dwie radosne osoby więcej.
A od tego zaczyna się SZCZĘŚCIE- czyli stan, w którym tak zwyczajnie odczuwasz zarówno spokój ducha, jak i wewnętrzną radość i siłę - tak zwyczajnie, bez powodu (oczywiście teoretycznie bez powodu, bo powodów masz milion na minutę - tylko musisz to sobie uświadomić).
Bądź wdzięczny - to też wspomaga Twój poziom odczuwanego szczęścia - uczysz się doceniać to co już masz, najlepiej jeśli każdego dnia znajdowałbyś 3 powody do wdzięczności - rano, kiedy się obudzisz skup się (pomożesz rozbudzić swój umysł) i pomyśl o 3 rzeczach, wydarzeniach lub osobach w swoim życiu, za które jesteś wdzięczny - każdego dnia przez następne 60 dni (aż wyrobi Ci się nawyk, a w końcu stanie się to Twoim rytuałem).
Dla zachęty zapraszam na TEDtalk:
Po co się martwić - jeśli masz problem ...
Nos cum prole pia benedicat Virgo Maria!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz