W czasie kiedy studiowałam dwa kierunki i przychodziła sesja (a raczej sesje bo u mnie przez 3 lata była podwójna) prosiłam moją współlokatorkę aby zmieniła moje hasło na facebook, po czym mnie z niego wylogowała. Tylko taki sposób pozwolił mi na to, aby facebook nie stanął na drodze moim egzaminom.
Przez długi czas facebook na moim komputerze był stale otwarty, miałam wrażenie, że muszę być stale dostępna dla innych, ze jeśli do mnie piszą, to ważne jest, żebym natychmiast im odpisała.
W czasie sesji reguły gry się zmieniały - znikałam z wirtualnego świata i uświadamiałam sobie, że świat się nie zawalił, że moi znajomi przeżyli, nawet jeśli im nie odpisałam 3 sekundy po tym jak czegoś ode mnie chcieli.
W pewnym momencie przestałam "być stale dostępna", zrobiłam porządki na swoim facebooku - tak, że już nie widzę już tego co dzieje się u moich znajomych, a na mojej tablicy pojawia się tylko to, co chcę. Dzisiaj przez to, że facebooka i messengera mam na komórce znów często łapię się na tym, że w ramach krótkiej przerwy lub gdy nie mam co robić otwieram facebooka.
W przyszłym tygodniu mam egzamin, dlatego postanowiłam po raz kolejny się wylogować z wirtualnej rzeczywistości. Wziąć oddech, zdystansować się.
Nie czytać inspirujących zdań, nie widzieć co dzieje się w świecie, nie wrzucać inspiracji dla innych... Dopiero dwa dni minęły, ale czuję, że może powinnam przedłużyć ten "projekt" na trochę dłużej i odinstalować FB z telefonu i wchodzić na niego tylko raz dziennie z komputera?
Takie spóźnione postanowienie Wielkopostne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz