niedziela, 16 lipca 2017

Co Jezus zrobiłby na moim miejscu?

Właśnie obejrzałam ciekawy film: "Jego Śladami" - więcej informacji TUTAJ, znajdziecie go na YouTube w polskiej wersji ;) Trafiłam na niego całkiem przypadkiem, ale skłonił mnie do przemyśleń... 


Postanowiłam zadać sobie kilka pytań:
jaką Katoliczką jestem; czy faktycznie żyję swoją wiarą; czy to, czego uczy Jezus, znajduje odzwierciedlenie w moim postępowaniu; czy ludzie spotykając mnie na ulicy widzą uczennicę Chrystusa? 

I jeśli mam być ze sobą (i z Wami) w stu procentach szczera to... wątpię, że Bóg jest zadowolony z tego, jak postępuję. Niestety nierzadko zdarza mi się podejmować decyzje w oderwaniu od wiary, zrobić coś, co jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Bo łatwiej na chwilę zapomnieć o wyznawanych wartościach i uczynić coś co wpasowuje się w kanon współczesnego zachowania, niż stanąć w opozycji, wystawić się na krytykę i wyśmianie ze strony ludzi, którzy nas otaczają. 
Taką mam wymówkę. Taką wymówkę mają też bohaterowie wspomnianego filmu. Jednak podejmują wyzwanie postępowania zgodnie z tym, jak sądzą Jezus zachowałby się na ich miejscu.

Bo przecież Pan Jezus wzywając nas do pójścia za Nim nie obiecał ścieżek usłanych różami i owacji na stojąco otaczającego nas tłumu. Był szczery, mówił (Łk 6, 22-23): 

Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne"

Jednak zaraz dodał:  

"cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie."

Dlatego kiedy postanowimy wcielić w życie nauczanie Chrystusa i być na każdym kroku wiernymi naszej wierze musimy uzbroić się w cierpliwość, wiarę, nadzieję i miłość, aby pokonać przeciwności i nie poddać się w tej trudnej walce. 
Obawa przed wyśmianiem i niezrozumieniem jest ogromna, ale Bóg mnie umocni, jeśli tylko powierzę Mu w pełni swoje życie. Chciałabym, aby ludzie widząc moje czyny dostrzegali Boga, który kieruje moim życiem. Chcę aby Jego Miłość rozpalała moje serce. 

Nie chcę być już letnia - taka zwyczajna, niedzielna katoliczka - raz w tygodniu (bo tak wypada) poświęcić tę bezcenną godzinę mojego napiętego terminarza na Mszę Świętą... 

Nie! 

Chcę doświadczać Boga każdego dnia, chcę żyć Jego słowem i oddychać Jego nauką. Chcę aby każda moja decyzja była podjęta w myśl "Jak Jezus zachowałby się w mojej sytuacji?" 


Zachęcam Was, abyście przynajmniej spróbowali - jeden dzień Waszego życia niech będzie dniem zgodnym z tym, co zrobiłby Jezus na Waszym miejscu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz