wtorek, 20 grudnia 2016

#47 200 pytań na temat Ruchu Szensztackiego (95 i 96)

Jak co wtorek publikuję odpowiedzi na pytania dotyczące Ruchu Szensztackiego, oparte na książce o. Niehausa "200 pytań na temat Ruchu Szensztackiego". Samej książki (jeszcze) nie posiadam, dlatego odpowiedzi opieram o wiadomości ze strony Schoenstatt Movement of San Antonio.

Dzisiaj odpowiem na  pytania 95 i 96 z rodziału VI o Szensztackiej Pedagogice. 



95. Jakie jest źródło rozwoju Szensztackiej pedagogiki?
Szensztacka pedagogika wzrastała na swoich katolickich korzeniach i wyjatkowej historii. Jej katolickie korzenie pozwalają na czerpanie z bogactwa zrozumienia i doswiadczenia zebranego przez Kościół na przełomie wieków. Biblijne i doktrynalne korzenie można odnaleźć równie dobrze jak przykłady wielkich świętych jak św. Franciszek Salezy czy św. Teresa z Lisieux. Sakramenty i kontakty z Kościołem na całym świecie również pomagają w kształtowaniu tej drogi rozwoju. Co więcej, sporo z jej niepowtarzalnego charakteru pochodzi z konkretnych wydarzeń z historii i duchowości Szensztatu: centralne miejsce Przymierza Miłości z Maryją, jego dążenie do kształtowania „nowego człowieka w nowej wspólnocie”,  jego stała dbałość o życie i wyzwania związane z samokształceniem i apostolatem. W bardzo bezpośredni sposób pedagogika wyrasta z charyzmatu nauczania i rozumienia edukacji przez o. Kentenicha. Dla niego edukacja stanowiła wytwór i służbę życia. Przez to czasami określał on Szensztat jako „Łącznik” lub „Pośrednik” pomiędzy wiarą i życiem, pomiędzy teorią a praktyką. Z podobnych względów często mówił o Szensztacie jako o „Ruchu wychowawców i wychowania”, starając się realizować na wiele praktycznych sposobów to, czego naucza i w co wierzy Kościół.

96. Na jaki obraz człowieka i wychowawcy jest ona zbudowana?
Zasadnicze znaczenie dla pedagogiki Szensztatu ma jego wizja człowieka i wspólnoty oraz obraz wychowawcy. W tej wizji człowieka i wspólnoty, człowiek postrzegany jest jako stworzony na obraz Boga, a dokładniej Boga Trójjedynego. Człowiek nie jest ani użytkowym obiektem, którym można manipulować do woli (na przykład poprzez reklamę, która odwołuje się jedynie do naszych najniższych zmysłów) i odrzucić, gdy tylko staje się niepotrzebny (jak zużyte części w maszynie), ani zbiorowym bytem, który widzi swoją wartość w odniesieniu do tego, jak widzą go inni.
Nie, człowiek jest obrazem Boga Trójjedynego, zarówno jako osoba fizyczna (trzy Osoby Boskie), jak i wspólnotowa (jeden Bóg). Człowiek musi więc być traktowany z najwyższym szacunkiem jako obraz Boga, już na poziomie naturalnym. Tym bardziej na płaszczyźnie nadprzyrodzonej, gdy chodzi o poddaniu się Łasce Boskiego życia. Pedagogika oparta o obraz Boga musi zatem uwzględniać cechy dziecka Bożego, odwołujące się zarówno do wyjątkowej indywidualności, jak i bogactwa więzi w zdrowych i trwałych związkach.
Po drugie, obraz wychowawcy jest kluczowy. W Szensztacie obraz wychowawcy jest odczytywany wyłącznie z obrazu trzech Osób Boskich.
Ojciec, który stwarza wszystko stworzenie, jest wzorem dla zasadniczej postawy wychowawcy jako "ojca" i "matki". O. Kentenich często mówił o tej roli wychowawcy jako "kapłańskie ojcostwo" i "kapłańskie macierzyństwo", odnosząc się nie tylko do generowania i pielęgnowaniu życia, ale do "kapłańskiej" służby w czynnej służbie pośrednika pomiędzy naturalnym i nadprzyrodzonym życiem tych, którymi się opiekuje, prowadząc ich do Boga i do człowieka.
Syn, który jako Dobry Pasterz oddał swoje życie za nas wszystkich, to nasz widzialny wzór tego rodzaju edukacji "ofiarnego służenia życiu innych".

 Duch Święty, który jest uosobieniem wzajemnej miłości Ojca i Syna, jest wzorem wychowawcy jako "wielkiego kochanka, który nigdy nie opuszcza swojej miłość" dla tych, których Bóg powierzył jego opiece. Być wychowawcą oznacza, że ​​własne potrzeby usuwane są w cień na korzyść tych, które Bóg mi przeznaczył. Nie jest się zatem "właścicielem" własnego życia, lecz jedynie instrumentem Boga, uczestniczącym w prorockich, kapłańskich i duszpasterskich zadaniach Chrystusa. Bycie wychowawcą oznacza więc pracę na własnym samowychowaniem, aby być w pełni użytecznym narzędziem Boga. Oznacza to również modlitwę i żywą relację z Bogiem, przypominając wzmiankę o. Kentenicha, że modlitwa jest największą siłą edukacyjną na świecie. Dla o. Kentenicha, "wykształcony wychowawca" to taki, który pobudza do życia nie tylko poprzez słowa czy lekcje, ale przez autentyczność własnego życia - zarówno naturalnego, jak i nadprzyrodzonego - i szczerą moc miłości w służbie tym, których powołany jest kształcić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz