poniedziałek, 28 maja 2018

Koniec to zarazem początek czegoś nowego

Po 107 postach seria o Szensztacie się skończyła kilka ostatnich postów przygotowałam jeszcze w lutym i odwlekałam decyzję co dalej.
Zastanawiałam się jaką serię rozpocząć, o czym pisać, jakie tematy poruszać jednak nic, co przyszło mi do głowy nie zakorzeniło się w sercu i nic z tego mojego myślenia nie wykiełkowało...

Właśnie jestem w drodze do Szensztatu na Rekolekcje dla kobiet, które są dla mnie szczególnie ważne. Dlaczego? Bo to moje pierwsze rekolekcje w Szensztat, ale przede wszystkim dlatego, że 2. czerwca w Prasanktuarium zawrę z MTA Przymierze w duchu in Blanco. Stąd też ogromna prośba do Was o modlitwę za mnie i dwie kobiety, które razem ze mną zawierzą się Miriam. 

Chciałabym każdego wieczoru zamieścić krótki post o tym jak ja przygotowałam się do In Blanco i co niesie za sobą to Przymierze. Chciałabym podzielić się z Wami tym jak już dzisiaj w świadomy sposób mówię Bogu "tak" mając na uwadze Dzień Przymierza, jak zmieniło się moje podejście do życia, dlaczego dwa miesiące temu o mały włos wszystkiego nie odwołałam...


Ale od początku...
Pamiętam kiedy mając jakieś 13-14 lat usłyszałam na spotkaniu SMŻ w parafii że jedna z koleżanek zawarła In Blanco i o tym czym jest to Przymierze, wtedy już byłam po swoim Przymierzu i chciałam zagłębić się w Duchowość Szensztatu. Postanowiłam, że gdy tylko skończę 18 lat (taki wymóg) to zawrę In Blanco. Bądźmy szczerzy, do końca nie wiedziałam z czym to się wiąże, czego to będzie wymagać i też niezbyt zgłębiałam duchowość szensztacką, która w tamtym czasie kojarzyła mi się z rekolekcjami w Winowie (przy jednym z polskich Sanktuariów) i "jakimś tam kultem Maryi". 
Cztery lata później (a właściwie już dwa) poszłam do liceum i z braku czasu moje bycie w Szensztacie ograniczyło się do modlitwy i duchowej łączności z Ruchem... i tak przez ponad 8 lat.
Wszystko się zmieniło, gdy odwiedziłam Sanktuarium w Sydney - Miriam przyciągnęła mnie do siebie gdy byłam na końcu świata...
Sanktuarium Mulgoa (Sydney), źródło:Sanktuaria Szensztackie


Dziś mając prawie 28 lat dojrzałam (choć w jakimś stopniu) do tego, aby świadomie oddać swoje życie Bogu podpisując Pełnomocnictwo in Blanko, na którym będzie mógł zapisać co tylko uważa za właściwe. 
Dużo jeszcze czasu będę potrzebować, aby w pełni zrozumieć Szensztat, a przede wszystkim, aby żyć Przymierzem, jednak czuję, że moje Fiat wypowiedziane i wypisane na kartce 2. czerwca rozpocznie wędrówkę ku Górze w jeszcze głębszej jedności z MTA i Chrystusem. 


Jeszcze raz proszę Was o modlitwę w mojej intencji oraz intencji dwóch kobiet, które razem ze mną zawrą Przymierze: żeby nasze Fiat dla Boga i Jego planu na nasze życie wypowiedziane tego dnia było obecne każdego dnia naszego życia i naszej misji w Szensztacie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz